Przejdź do głównej zawartości

Posty

Polecane

Kryzys

Wracam. Wracam, po długiej nieobecności. I chciałabym się z Wami podzielić tym jak wspaniale jest być Żoną. Jak pływam w morzu miłości… ale to nie będzie historia o tym. Przedślubny stres zaskoczył mnie miesiąc przed ślubem. Wariowałam, denerwowałam się i w pośpiechu domykałam wszystkie sprawy, żeby było idealnie. Dzielące nas kilometry tylko potęgowały rosnące napięcie. Namacalna obecność Narzeczonego blisko, moment kiedy otaczał mnie silnym ramieniem sprawiał, że stres mijał. Nabierałam pewności, że wszystko będzie dobrze, bo jesteśmy razem, bo to nasz wyczekany moment. Dzień ślubu przyszedł zbyt szybko. Zaskoczył mnie brak stresu oraz uczucie ogromnego szczęścia i pewności, że wszystko jest tak jak być powinno. Ubrana przez mamę w najpiękniejszą suknię czekałam na Niego. Przyszedł. Z przepięknym bukietem świeżych kwiatów, łzami w oczach i drżącymi dłońmi. Będąc jeszcze u progu świątyni powtarzałam jak bardzo Go kocham i jak szczęśliwa jestem. Moment przysięgi. Bez wątpienia na

Najnowsze posty

Najlepsze dopiero przed Nami

Szukając zrozumienia

Uciekam

blogowa terapia